Słowa mają moc. Jak mówić i pisać, by nie wykluczać?

Kobieta mówi przez megafon w stronę mężczyzny w garniturze, który cofa się pod wpływem siły przekazu – metafora potęgi słów i ich wpływu na otoczenie.

Język, którego używamy na co dzień, ma ogromny wpływ na to, jak postrzegamy innych ludzi. Dotyczy to szczególnie sposobu mówienia i pisania o osobach z niepełnosprawnościami (OzN). Poprawne i empatyczne nazewnictwo wspiera budowanie szacunku i niweluje stereotypy. W niniejszym artykule wyjaśniamy, dlaczego słowa mają moc kształtowania rzeczywistości społecznej. Analizujemy, w jaki sposób wykluczający język może wzmacniać społeczne stereotypy i utrwalać marginalizację. Wskazujemy również konkretne przykłady i dobre praktyki komunikacyjne, które wspierają włączające i inkluzywne podejście – zarówno w mowie, jak i w piśmie. Naszym celem jest zainspirowanie do zmiany sposobu komunikacji, co przyczyni się do budowania bardziej otwartego i równościowego społeczeństwa.

Młoda kobieta rozmawia z uśmiechniętym mężczyzną poruszającym się na wózku. Scena z przestrzeni miejskiej, pokazująca codzienne, równościowe relacje i otwartą komunikację.

W jaki sposób język kształtuje wizerunek osób z niepełnosprawnościami?

Słowa nie tylko opisują rzeczywistość – one ją współtworzą. To w jaki sposób wypowiadamy się o osobach z niepełnosprawnością w przestrzeni publicznej, mediach, ale przede wszystkim w życiu codziennym realnie rzutuje na nasze skojarzenia i postrzeganie tych osób.

Używanie określeń skupiających się na ograniczeniach lub sugerujących brak „pełnej sprawności” nie tylko upraszcza rzeczywistość, ale też nieświadomie utrwala wykluczające schematy myślenia. Używanie takich określeń zamyka ludzi w szufladkach, odbierając im sprawczość i sprowadzając ich do roli mniej ważnych w oczach społeczeństwa. Tymczasem język może działać zupełnie inaczej – jeśli jest neutralny, świadomy i oparty na szacunku, to podkreśla przede wszystkim człowieka, a nie jego niepełnosprawność. Eksperci i praktycy zwracają uwagę, że słowa mogą wzmacniać poczucie wspólnoty, bliskości i równości, albo – przeciwnie – tworzyć barierę, która symbolicznie oddziela osoby z niepełnosprawnością od „reszty”. To od naszych codziennych decyzji językowych zależy, w jakim społeczeństwie żyjemy i jakie wartości wzmacniamy.

Zaniepokojona kobieta zasłania uszy, otoczona przez ręce innych osób wskazujące na nią palcami – wizualna metafora stygmatyzacji, presji i społecznego osądu.

Skutki wykluczającego języka: stereotypy i marginalizacja

Wykluczający sposób mówienia może prowadzić do utrwalenia fałszywych przekonań na temat osób z niepełnosprawnością. Stare sformułowania, pejoratywne zwroty i nieprzemyślane metafory mają realny wpływ na to, jak są postrzegani.

W przekazie medialnym najczęściej pojawiają się dwa przeciwstawne obrazy osób z niepełnosprawnością – jako jednostki wymagające opieki albo jako bohaterowie, którzy w nadzwyczajny sposób pokonują trudności. Przykłady z dzienników „Fakt” i „Gazeta Wyborcza” potwierdzają, że osoby z niepełnosprawnością są przedstawiane albo jako bezradne, cierpiące i zależne, albo jako heroiczne jednostki, które „pomimo wszystko” pokonują własne ograniczenia i osiągają sukcesy ponadprzeciętne dla reszty społeczeństwa.

Obie te narracje, choć pozornie przeciwstawne, prowadzą do tego samego skutku – redukują złożoność ludzkiego doświadczenia do uproszczonych schematów.

Taki sposób przedstawiania osób z niepełnosprawnościami często odbiera im indywidualność, sprowadza ich życie do skrajnych ujęć i nie uwzględnia ich roli jako aktywnych  członków społeczeństwa.

W tzw. ramie ofiary dominuje język nacechowany współczuciem, bezradnością i dramatyzmem. Przykłady takie jak  „przykuty do łóżka”, „cierpiący na…” czy „utrzymujący się wyłącznie z renty” koncentrują uwagę odbiorcy na braku, cierpieniu lub zależności. W efekcie osoba z niepełnosprawnością zostaje przedstawiona nie jako podmiot, lecz jako obiekt troski – pozbawiony sprawczości i potencjału. Tego rodzaju język stawia w centrum niepełnosprawność, zamiast osoby. Skupia się na brakach czy ograniczeniach, pomijając fakt, że niepełnosprawność to tylko jeden z wielu elementów tożsamości – tak samo, jak kolor oczu czy włosów. Każdy człowiek to całościowy obraz, którego nie można redukować do jednej cechy.

Z drugiej strony, rama bohatera operuje językiem niezwykłości, nierzadko podziwu. Sformułowania w stylu „pomimo niepełnosprawności ukończył bieg” czy „malarz bez ręki odniósł sukces” mają na celu budowanie zachwytu, ale często prowadzą do tego, że codzienne działania osoby z niepełnosprawnością są odbierane jako coś nadzwyczajnego. Paradoksalnie – i ta narracja może być wykluczająca, bo pokazuje aktywność jako „wyjątek od reguły”, a nie normalny element życia. Każda osoba, niezależnie od stopnia sprawczości, ma prawo do aktywności zawodowej, osiągania celów, sukcesów i bycia pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. To nie powinno być postrzegane jako coś wyjątkowego czy nadzwyczajnego – to naturalna część życia, dostępna dla każdego. Tymczasem budowanie wokół osób z niepełnosprawnością narracji „superbohatera” — kogoś, kto „pomimo wszystko” robi rzeczy zwyczajne — może nieświadomie wzmacniać dystans i podkreślać różnice zamiast wspólnoty. Nadmierne eksponowanie podziwu wobec codziennych działań utrwala przekaz, że osoby z niepełnosprawnością funkcjonują poza społeczną normą. A przecież chodzi o to, by nikt nie musiał zasługiwać na uznanie bardziej niż inni tylko dlatego, że żyje swoim życiem — na swój sposób.

Szkodliwe skutki wykluczającego języka są widoczne w wielu obszarach życia społecznego. W przestrzeni publicznej wciąż funkcjonują określenia, które mają źródła w przestarzałych systemach prawnych, ale dziś są uznawane za głęboko stygmatyzujące i krzywdzące. Słowa takie jak „kaleka” czy „inwalida”, choć formalnie wycofane z oficjalnego języka, nadal bywają używane — niekiedy w roli obraźliwego epitetu, innym razem jako „zwykły” komentarz. Wypowiadane bez refleksji, często ranią bardziej, niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić.

Problem nie ogranicza się jedynie do dawnych terminów. Równie szkodliwe są metaforyczne sformułowania, które wykorzystują niepełnosprawność jako figurę językową. Zwroty typu „psychicznie chory”,  „jeździsz jak kaleka”, „upośledzony system” w roli obelgi czy określenia pokroju „schizofrenia polityczna” utrwalają fałszywe skojarzenia i pomniejszają godność  osób mierzących się z realnymi wyzwaniami zdrowotnymi. Z pozoru „niewinne” powiedzenia stają się nośnikiem społecznego lęku, pogardy lub braku zrozumienia, skutecznie pogłębiając wykluczenie i dystans wobec osób z niepełnosprawnością.

To, co dla jednej osoby może być tylko frazeologizmem, dla innej staje się przypomnieniem o tym, że jej tożsamość — zamiast być uznana i szanowana — bywa wykorzystywana jako żart, obelga lub narzędzie krytyki. Dlatego właśnie refleksja nad językiem, którego używamy, nie jest kwestią poprawności. Jest wyrazem szacunku, świadomości i odpowiedzialności społecznej.

Młoda kobieta pisze na laptopie, obok leżą dokumenty i telefon.

Rekomendacje: jak mówić i pisać inkluzywnie?

Skoro język ma siłę wykluczania, to ma też ogromną moc budowania włączenia i wzajemnego szacunku. Słowa, których używamy na co dzień – w rozmowach, dokumentach czy ogłoszeniach o pracę – wpływają na to, jak postrzegamy innych ludzi. Dlatego warto świadomie dobierać język, zwłaszcza w kontekście osób z niepełnosprawnościami. Oto kilka prostych, ale ważnych zasad, które pomagają mówić i pisać w sposób niedyskryminujący – z szacunkiem, empatią i uważnością.

  • Najpierw osoba, potem niepełnosprawność: Zamiast mówić „niepełnosprawny”, lepiej powiedzieć „osoba z niepełnosprawnością”. To subtelna, ale istotna różnica – w pierwszym przypadku definiujemy człowieka wyłącznie przez jeden aspekt, w drugim uznajemy, że niepełnosprawność jest tylko częścią jego tożsamości, tak jak np. kolor oczu czy zawód.

  • Unikaj przestarzałych i krzywdzących określeń: Niektóre określenia – jak „kaleka”, „inwalida”, „upośledzony” czy „sprawny inaczej” – powinny już na dobre zniknąć z naszego języka. Dziś brzmią pogardliwie i budzą negatywne skojarzenia. Choć kiedyś pojawiały się nawet w oficjalnych dokumentach, obecnie są uznawane za raniące i nieakceptowalne.

  • Podkreślaj możliwości, nie ograniczenia:  Zamiast: „niesłyszący programista” → lepiej: „doświadczony programista z udokumentowanymi sukcesami w projektach IT” lub „specjalista IT, który prowadzi projekty w międzynarodowym zespole i jest osobą niesłyszącą”. Jeśli niepełnosprawność nie ma znaczenia w danym kontekście, nie trzeba jej w ogóle eksponować. To tylko jeden z wielu elementów czyjejś tożsamości.

  • Słuchaj i pytaj – język zaczyna się od relacji:  Nie istnieje jeden uniwersalny sposób mówienia, który pasowałby do każdej osoby i każdej sytuacji. Każdy z nas ma inne potrzeby i preferencje – również w kontekście języka.. Dlatego warto słuchać, obserwować i – jeśli mamy wątpliwości – po prostu zapytać. Zwykłe: „Jak wolisz, żeby się do Ciebie zwracać?” może być wyrazem dużego szacunku i otwartości, który buduje relację i wzajemne zaufanie. Nie oznacza to jednak, że musimy obawiać się każdego słowa. Naturalne zwroty, których używamy na co dzień, jak “chodźmy” do osoby poruszającej się na wózku czy  „do zobaczenia” lub  „miło Cię widzieć”, są jak najbardziej w porządku w rozmowie z osobą niewidomą. Nie zmieniajmy sztucznie języka, bo to właśnie stworzy barierę między nami a rozmówcą (OzN). Wiele osób z niepełnosprawnościami używa potocznych zwrotów, tak samo jak wszyscy i nie postrzega ich jako niestosownych. Najważniejsze jest to, by traktować rozmówcę z życzliwością i autentycznym zainteresowaniem, a nie skupiać się wyłącznie na tym, co „wypada” powiedzieć. To nie perfekcyjnie dobrane słowa budują włączenie, lecz dobre intencje i uważność na drugiego człowieka. 

Małe zmiany, duże znaczenie

Zmiana języka to proces – nie zawsze łatwy, ale niezwykle potrzebny. Wymaga świadomości, otwartości i gotowości do refleksji nad własnymi nawykami. To właśnie słowa kształtują sposób, w jaki postrzegamy innych – a w efekcie, jak ich traktujemy. Dlatego warto mówić o osobach z niepełnosprawnościami z szacunkiem – nie tylko po to, by nikogo nie wykluczać, ale by realnie budować bardziej równe, empatyczne społeczeństwo.

Każdy z nas ma w tym swój udział – od zwykłych rozmów w gronie bliskich, przez język w mediach i przestrzeni publicznej, po komunikację zawodową. Pracodawcy mają szczególną możliwość kształtowania standardów – ich język w ogłoszeniach o pracę, w komunikatach firmowych czy podczas rozmów rekrutacyjnych może wyznaczać pozytywny przykład dla innych firm i instytucji. Włączający język w miejscu pracy przekłada się nie tylko na dobro pracowników z niepełnosprawnościami, ale poprawia kulturę organizacyjną dla wszystkich – sprzyja atmosferze szacunku, otwartości i współpracy.